Cudowne lekarstwa babci

Moja babcia zawsze unikała szpitali, a lekarzy uznawała za zło konieczne. Właściwie trudno się jej dziwić – jej brat i dwie siostry zmarli właśnie w szpitalu.
Babcia ich odwiedzała, patrzyła na bezsilność lekarzy i nabrała przekonania, że szpitale są tylko po to, by w nich umierać. Nikt nie mógł jej przekonać, że jest inaczej. Na szczęście babcia była dość zdrową osobą. Jak mała dziewczynka dużo pracowała i pomagała rodzicom w gospodarstwie. Dzięki temu jej organizm był silny i odporny na infekcje. Co więcej, babcia na wszelkie dolegliwości i bóle miała swoje sposoby. Bardzo interesowała się ziołolecznictwem, a swoja wiedzę w tej dziedzinie wykorzystywała w praktyce. Musze przyznać, że była w tym niesamowita. Potrafiła zwalczyć nawet najsilniejszy ból głowy szybko i sprawnie.



Na bóle głowy miała swoje dwie metody. Pierwszą z nich był kompres nasączony rumiankiem, z pokruszonymi kawałkami lodu. Trzeba było położyć się wygodnie na kanapie, a kompres umieścić na czole. Wystarczyło poleżeć tak pół godziny, a po bólu nie było już śladu. I wszystko do zdrowo, naturalnie, bez lekarstw i tabletek.

Druga metoda była już trochę bardziej skomplikowana. Trzeba było przyrządzić wywar z pestek dyni i drożdży, następnie wypić przygotowaną miksturę. Mikstura była obrzydliwa, ale skuteczna, a to dla babci było najważniejsze.
Babcia doskonale usuwała też ból gardła, czego miałam okazję doświadczyć na własnej skórze, a właściwie na własnej krtani. Kiedyś, tuż przed Bożym Narodzeniem, strasznie się rozchorowałam. Bolało mnie praktycznie wszystko – głowa, gardło, nos, kości i stawy. Wtedy babcia podała mi sok z cytryny wymieszany z łyżką miodu i syropem z klonu. Od owej mieszanki ból gardła zniknął, a ja poczułam się zdecydowanie lepiej. Po bólu nie było nawet śladu. Szybko wyzdrowiałam, a na pasterce śpiewałam tak głośno, że było mnie słychać w całym kościele. Naprawdę, babcia z ziołami potrafiła czynić cuda. Zawsze podziwiałam jej niespotykaną mądrość. Gdy mieszała te swoje ziołowe papki przypominała starą, dobrą czarownicę. Zdecydowanie było w tym coś magicznego.
Autorem artykułu jest malakretek
---
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Komentarze